Przywództwo

Jak połączyć pracę zawodową z chrześcijańską misją?

Article
06.17.2021

Czy kiedykolwiek myślałeś o połączeniu swojej pracy zawodowej i misji? Uważam, że powinieneś to zrobić i podam ci kilka wskazówek, jak może to wyglądać w praktyce.

Niedawno byłem w azjatyckiej restauracji w Londynie, gdzie rozmawiałem z byłym członkiem kościoła w Waszyngtonie, w którym pomagałem jako pastor. Wraz ze swoją rodziną przeniósł się on rok wcześniej do Londynu, aby wspomóc jeden z miejscowych kościołów zmagający się z wieloma trudnościami. Zrobił to jako oddany członek kościoła zajmujący się normalną pracą zawodową. Niedawno został starszym w londyńskim zgromadzeniu, a jego pastor (również mój przyjaciel) powiedział mi, że obecność tego człowieka i jego rodziny bardzo pomogła im w służbie na skalistej ziemi postchrześcijańskiego Londynu.

To pierwsza ilustracja. Oto kolejna. Zaledwie miesiąc wcześniej siedziałem w modnej restauracji w niespokojnym zakątku w Azji Środkowej. Odwiedzałem inną młodą rodzinę wywodzącą się z naszego kościoła w Stanach Zjednoczonych, a która niedawno przeniosła się, aby pracować w mieście oddalonym o kilka kilometrów od linii frontu Państwa Islamskiego (ISIS). Dołączyli do pary misjonarzy, którzy zostali wysłani tam rok wcześniej. Sami siebie nie uważali za pełnoetatowych misjonarzy. Po prostu kochali swoją pracę edukacyjną wśród uchodźców. Bardzo szybko stali się również wielce użyteczni dla lokalnego międzynarodowego kościoła. Z pewnością wokół nich toczyła się prawdziwa duchowa walka, jednak rodzina ta wydawała się być podekscytowana swoją przyszłością.

Moją wielką radością była możliwość oglądania podobnych historii w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Zwykli ludzie odkrywali, jak mogą wykorzystywać swoje umiejętności oraz zawody w służbie wspierania ewangelizacji w najtrudniejszych miejscach na świecie, nie jako ci, którzy zakładają kościoły albo pracują jako misjonarze, ale jako zwyczajni, oddani chrześcijanie.

Chrześcijanie, którzy wspierają misje pracując w zwyczajnej świeckiej pracy określani są różnymi terminami: „Biznes jako misja”, „Twórcy namiotów”, „Zmobilizowani profesjonaliści”.** Niektóre nazwy są lepsze od innych. Niektóre niosą ze sobą niepotrzebny bagaż teologiczny. Jednak wszystkie są skupione wokół jednej idei: chrześcijanie, którzy wkraczają do obcej kultury będąc na rynku pracy. Mogą cieszyć się dostępem, a także korzyściami finansowymi i relacyjnymi, które nigdy nie będą dostępne dla ludzi pracujących w pełnoetatowej służbie misjonarskiej. Dodatkowo, oddając się normalnej aktywności zawodowej mogą oni wspierać misyjną pracę w trudnych miejscach na świecie.

Jeśli nigdy nie myślałeś o tym, aby pracować zawodowo w innym miejscu na świecie w celu szerzenia ewangelii, możesz to rozważyć. Pozwól, że podzielę się z tobą moim doświadczeniem z ostatnich dwudziestu lat, gdy zachęcałem do tego rodzaju działań.

1. Uświadom sobie potrzebę społeczności

Gdy ludzie myślą o pracy zawodowej gdzieś za granicą, aby przyczynić się do szerzenia ewangelii, często wyobrażają sobie pionierską pracę w miejscach na świecie gdzie nie dotarła jeszcze ewangelia. Zamiast gorliwego pragnienia nowych wyzwań wśród niezbawionych, powinni jednak skoncentrować się na przyłączeniu do już istniejącego kościoła. Każdy potrzebuje społeczności i odpowiedzialności przed kimś, a także pomocy w służbie. Starania, aby pomagać kościołowi oddalonemu o 10 tysięcy kilometrów od twojej wspólnoty nie jest doskonałym pomysłem. Zamiast tego powinieneś rozważyć przeprowadzkę do miejsca na świecie, w którym używany jest język, który rozumiesz i dołączyć do zdrowego miejscowego kościoła – lub przynajmniej gdzie służbę prowadzi silny lokalny zespół misyjny, w którym mógłbyś zapełnić lukę. Rzadkością jest osoba, która byłaby w stanie pracować 40 godzin tygodniowo w nowej kulturze i utrzymywać siebie oraz rodzinę bez społeczności kościoła.

2. Uświadom sobie, że lokalny kościół jest platformą dla służby w każdym miejscu

Powinieneś nie tylko rozważyć przeniesienie się do miejsca, gdzie istnieje i służy zdrowy lokalny kościół, w języku, który znasz, ale powinieneś wspierać ten kościół jako główny przedmiot twojej służby. To właśnie czynili najbardziej owocni chrześcijanie decydujący się na zmianę miejsca pracy, z którymi miałem okazję rozmawiać.

Często trudno jest dostrzec, że owocna służba ma swoje źródło w społeczności, współpracy oraz świadectwie lokalnej społeczności wierzących. Ale inaczej jest w obcej kulturze, gdzie nagle staje się to bardzo oczywiste i zauważalne. Nauczanie, budowanie relacji a także wspólne świadectwo lokalnej społeczności, może być potężnym obrazem ewangelii, większym niż nasze indywidualne starania w miejscu pracy.

Oczywiście prawdą jest, że istnieją miejsca, gdzie nie istnieje kościół, z którym można by połączyć siły w dziele ewangelizacji. W takiej sytuacji chrześcijanie, którzy zdecydowali się na zmianę miejsca zamieszkania i pracy, powinni szukać społeczności z innymi wierzącymi rodzinami. Jednak większość ludzi najlepiej wzrasta duchowo w środowisku lokalnego kościoła, który stanowi centrum ich życia oraz służby. I tego rodzaju małe kościoły znajdziesz na całym świecie.

3. Miej optymistyczne i realistyczne oczekiwania

Większość chrześcijan nie pragnie i nie czuje się przygotowanymi na pełnoetatową służbę w lokalnym kościele. Są oni przeważnie zadowoleni z życia i relacji danych im przez Boga. Sam spędziłem prawie 20 lat mojego życia jako właściciel firmy oraz jako pracownik i znajdowałem wielką radość w swoim życiu chrześcijańskim. Jednak tacy ludzie na ogół mają o wiele mniej czasu, który mogą przeznaczyć na służbę.

To samo dotyczy osób, które przenoszą swoje miejsce pracy za granicę, aby dołączyć do dzieła ewangelizacji. W przeciwieństwie do pełnoetatowych pracowników, nie będą mieli tyle samo czasu na naukę obcego języka i poświęcenia się innym aspektom służby. Dobrą wiadomością jest to, że ich praca może być bardziej skuteczna, jeśli znajdą się w miejscu, w którym biblijnych chrześcijan jest niewielu.

4. Dlaczego nie jest to tym samym, co wysyłanie misjonarzy?

W swoim 3 Liście, apostoł Jan opisuje osobę, którą chrześcijanie nazywali misjonarzem. Jest to ktoś wysłany przez kościół, aby czynić imię Chrystusa znanym w świecie i osoba ta całkowicie polega na wsparciu ze strony kościoła (nie ze strony pogan). Jan nakazuje wierzącym (używając nachalnego słowa „powinni”) wspierać takie osoby, a przez to stawać się współpracownikami w krzewieniu prawdy ewangelii.

Innymi słowy, chociaż zmiana miejsca pracy i przyłączenie się do kościoła lub zespołu misyjnego w innym miejscu na świecie nie jest tym samym, co bycie misjonarzem, to jednak jest czymś niezwykle cennym. Zdaję sobie sprawę, że niektórych może razić to rozróżnienie. Jednak myślę, że większość z nas doskonale to zrozumie. Nie wszyscy są nauczycielami lub starszymi w kościele, jednak każdy ma ważną rolę i znaczenie: Lecz Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał (1Kor 12:12-31 UBG). Nie trzeba mieć specjalnego tytułu czy urzędu, aby być błogosławieństwem w dziele Chrystusa.

5. Dlaczego połączenie pracy i misji jest dobrą rzeczą

Większość z nas musi pracować, aby się utrzymać. Większość z nas nigdy nie będzie cieszyć się przywilejami (ale również nieść ciężaru), które związane są z pełnoetatowym zatrudnieniem w pracy ewangelizacyjnej. Zarówno pierwszy, jak i drugi List do Tesaloniczan przedstawiają nam obraz zwykłego chrześcijańskiego życia w kontekście pracy i finansowej samodzielności. Jednak wielu z nas może wybrać miejsce, gdzie będziemy żyć. Tutaj chrześcijańska wolność daje nam wiele możliwości. Niektórzy mogą opuścić kościół, który kochają, aby pomóc w tworzeniu nowej społeczności po drugiej stronie miasta. Inni mogą pozostać dalej w tym samym kościele kosztem porzucenia bardziej atrakcyjnych możliwości zatrudnienia. Jeszcze inni mogą zostawić wszystko i przenieść się do innego kraju, aby służyć w miejscu, gdzie jest niewielu chrześcijan. Bóg wykorzystuje wszystkie te możliwości, aby Jego kościoły mogły wzrastać w dojrzałości, a poselstwo ewangelii rozpowszechniało się na świecie. Zastanów się więc, w którym miejscu na świecie twoje życie może być najbardziej owocne.

6. Poszukaj kogoś, kto pomoże ci dokonać właściwej oceny

Chrześcijanie, powinni bardzo dokładnie przeanalizować swoje możliwości, zanim się przeniosą i odejdą od kościoła, w którym są obecnie i wzrastają. Nigdy nie powinni traktować swojego zdrowia duchowego w sposób niedbały. Jest to szczególnie istotne dla tych, którzy myślą o przeniesieniu się do innej kultury, gdyż nie jest to rozwiązanie dla każdego.

Musimy być otwarci na wysłuchanie przyjaciół, którzy będą nas zachęcać do pozostania. Dobrymi kandydatami do przeprowadzki za granicę są chrześcijanie, którzy będą motorem dla służby, a nie ci, którzy wymagają dużej pomocy i opieki duszpasterskiej. Aby przyjąć prawdę o sobie, potrzebujemy ogromnej pokory. Niektórzy z nas odegrają większą rolę, jeśli pozostaną na miejscu i dalej będą wzrastać duchowo, przynajmniej na razie.

Dla chrześcijan rozważających zmianę miejsca zamieszkania ze względu na ewangelię, pokora może oznaczać rozważanie kilku konkretnych miejsc, a nie myślenie, że cały świat się przed nimi otwiera. Zacznij od zastanowienia się nad miejscami, w których twój kościół już się zaangażował. Czy w mieście, o którym myślisz istnieje kościół lub solidny zespół misyjny? W jaki sposób możesz się przyłączyć i, jako członek tej społeczności, wspierać tamtejszych przywódców? Może nie jest to twój pierwszy wybór, ale ostatecznie uświadomisz sobie, że praca z właściwymi ludźmi jest niemal zawsze ważniejsza niż znalezienie idealnego miejsca.

Pomyśl również nad organizacjami misyjnymi, z którymi współpracuje twój kościół. Moja społeczność współdziała z International Mission Board of the Southern Baptist Convention (Międzynarodowa Komisja Misji Południowej Konwencji Baptystów). Organizacja ta prowadzi program Global Cities Initiative, w ramach którego pomaga kościołom uczyć ich członków w jaki sposób mogą wykorzystać swoją pracę zawodową, aby towarzyszyć pełnoetatowym misjonarzom w kilku wybranych miastach. Być może twoi misjonarze lub współpracujące organizacje będą w stanie zapewnić podobne wsparcie.

7. Praca zawodowa nie jest „kluczem do sukcesu” dla misji – więc czym jest?

Wielu z tych, którzy rozpoczynają proces zmiany miejsca zamieszkania, szybko odkrywa, że znalezienie pracy i przeprowadzka wymaga wiele pracy! Nierzadko ludzie są zawiedzeni, gdy odkrywają, że ich życie w nowym kraju jest bardzo podobne do tego, które prowadzili wcześniej. Zajmujesz się dziećmi, chodzisz do pracy, poznajesz sąsiadów, kiedy możesz rozmawiasz o ewangelii, wspierasz służbę w lokalnym kościele, siejesz i w nadziei oczekujesz na rezultaty. Ale teraz bariery językowe i kulturowe mogą sprawić, że wszystko odbywa się powoli, wolniej niż w domu.

Praca zawodowa i misja nie jest „kluczem do sukcesu” w misjach – jak gdyby strategia ta miała zrewolucjonizować misje i uczynić wszystko prostszym.

Ale tylko dlatego, że coś nie gwarantuje drogi do szybkiego i łatwego owocu ewangelii, nie oznacza, że jest czymś złym. Przeciwnie, jest to coś normalnego i właśnie taki obraz życia przedstawia nam Biblia.

Kiedy nasza nadzieja jest w Słowie Bożym, miłujemy ewangelię, żyjemy w świętości i miłości, głosimy Dobrą Nowinę całemu światu, prowadzimy współbraci w uczniostwie, przygotowujemy pastorów, wysyłamy misjonarzy i zakładamy nowe kościoły i zachęcamy do wiernego życia pośród narodów – Bóg obiecuje, że wszystkie nasze normalne i codzienne starania zakończą się czymś zdumiewającym. W Bożych rękach mała i zwyczajna wierność ma wielki wpływ na wieczność.

Być może ty albo ktoś z twojego kościoła będziecie prowadzić zwykłe życie w miejscu, gdzie jeden chrześcijanin przypada na milion niewierzących, a nie jeden chrześcijanin na dziesięciu niewierzących. Co o tym myślisz?

Twoje zwykłe dary oraz talenty mogą być skarbem dla kościoła w Malezji, Londynie, Stambule albo w Dubaju. Tak, nadal będzie ogromne zapotrzebowanie na pełnoetatowych misjonarzy. I tak – nie będzie to jedyne narzędzie, które otworzy świat dla Chrystusa. Z pewnością nie jest to pomysł, który sprawdzi się w miejscach na świecie gdzie ewangelia wcale jeszcze nie dotarła. Nie jest to też pomysł dla samotnych wilków, którzy myślą, że sami sobie poradzą. Jednak dla wielu chrześcijan może to być wspaniała droga, aby ich życie stało się małą, chwalebną cząstką wspaniałego i mądrego planu Chrystusa, który ukazuje całemu wszechświatowi swoją chwałę poprzez prostą i zwyczajną, może nawet przyziemną, wierność swojego ludu (Efezjan 3:10 UBG). Bez wątpienia jest to dobry pomysł, aby nie zmarnować swojego życia.

Tłumaczenie: Wierni Słowu

Więcej artykułów na ten temat: