Dyscyplina

Kiedy stosować dyscyplinę w kościele i jak konfrontować grzech?

Article
04.15.2021

Od poniedziałku do soboty w sytuacjach typowych dla każdej relacji – właśnie wtedy powinna zachodzić olbrzymia większość kościelnej dyscypliny. Oczywiście nie oznacza to, że pragniemy kościoła, w którym ludzie tylko biegają naokoło i wytykają swoje błędy. Nie, to byłoby okropne. Po prostu chcemy widzieć kościół pełen ludzi spragnionych świętości. Ludzi, którzy zwykle sami pytają o korektę, ponieważ chcą wzrastać.

„Hej Ryan, czy chciałbyś może powiedzieć mi, jak poprowadziłem to spotkanie? Co mógłbym zrobić lepiej?”. „Zach, chcę, żebyś wiedział, że zawsze możesz mi coś powiedzieć o moim małżeństwie i o tym, jak – twoim zdaniem – wypadam w okazywaniu miłości swojej żonie. I… wiesz, moja cielesna natura nie chce zadawać tego pytania, ale… co sądzisz o tym, jak sprawdzam się jako rodzic?”.

Różni autorzy dzielą czasami dyscyplinę na dwa rodzaje: kształtującą oraz korygującą. Kształtująca dyscyplina oznacza nauczanie, natomiast dyscyplina korygująca to poprawianie błędów – przy czym, oczywiście, obie formy dyscypliny są tak samo ważne. Właściwie jedna nie może istnieć bez drugiej. Dlatego dyscyplina rozumiana zarówno jako nauczanie, jak i korekcja, powinna charakteryzować każdy kościół – i nie tylko w niedzielę, ale również od poniedziałku do soboty. Można powiedzieć, że słowo „dyscyplina” to po prostu inny sposób na opisanie procesu uczniostwa. Kiedy zatem uczniostwo i dyscyplina powinny mieć miejsce? Odpowiedź brzmi – przez cały tydzień.

Trudniejsze pytanie

Wciąż jednak pozostaje trudniejsze pytanie: W jakim momencie powinieneś przejść do kolejnego etapu w procesie dyscyplinowania – od rozmowy w cztery oczy, do spotkania z jednym lub dwoma świadkami. Lub od spotkania ze świadkami do przedstawienia sprawy całemu kościołowi.

Nie ma na to żadnej prostej reguły. Każdą sprawę należy oceniać indywidualnie. Zdarzają się takie przypadki, w których starsi z naszego kościoła widzą potrzebę wytężonej pracy przez długi czas, jak również takie, gdzie trudzimy się przez miesiące albo nawet lata, nigdy nie decydując się przejść na kolejny etap z danym problemem.

Dzieje się tak, kiedy osoby, z którymi pracujemy, starają się zwalczyć swój grzech. Pamiętam, jak starsi z naszego kościoła pracowali z jednym małżeństwem przez cztery lub pięć lat. Trwało to tak długo, że starsi, którzy rozpoczęli ten proces, zdążyli już wycofać się ze sprawy, ponieważ minął okres ich posługi jako starszych. Na ich miejsce weszli inni starsi, którym trzeba było streszczać sytuację. Takie zmiany miały miejsce kilkukrotnie w całym okresie problemów tej pary. Żadne z nich nie zostało nigdy wykluczone z kościoła.

Nieco łatwiejsze pytanie

Kolejne pytanie, na które powinniśmy odpowiedzieć, mówiąc o dyscyplinowaniu, jest nieco łatwiejsze – przynajmniej teoretycznie: Które grzechy gwarantują, że zostaną podane do wiadomości publicznej kościoła i do wykluczenia ze społeczności? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, starsze pokolenie autorów często przywoływało listę grzechów z Pisma, takich jak te wymienione w 5 i 6 rozdziale 1 Listu do Koryntian: Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub oszustem. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku (1Kor 5:11, BT).

Jeśli jednak będziemy trzymać się tylko tych list, czy oznacza to, że powinniśmy wykluczać chciwców, ale już nie malwersantów? Oszustów, ale nie morderców lub pedofilów? W takich listach nigdy nie przeczytamy o malwersantach, mordercach czy pedofilach.

Sądzę oczywiście, że nie powinniśmy uważać tych list za wyczerpujące. Paweł opisuje w nich rodzaje grzechów, które charakteryzują osoby pozostające w braku wiary i pokuty (zob. 1Kor 6:9-10, BT).

Myślę więc, że na powyższe pytanie można w skrócie odpowiedzieć, iż tylko grzechy, które są widoczne na zewnątrz, poważne i pozbawione pokuty gwarantują publiczne przedstawienie sprawy kościołowi i wykluczenie. Przy czym grzech musi być we wszystkich trzech kategoriach, a nie tylko w jednej czy dwóch z nich.

  1. Grzech musi być zewnętrzny.

Po pierwsze, grzech musi być widzialny dla oczu lub słyszalny dla uszu. To nie może być coś, co tylko podejrzewasz, że kryje się w sercu jakiejś osoby. Paweł wymienia chciwość w powyższej liście, ale nie można posądzić kogoś i wykluczyć z kościoła bez żadnego widocznego potwierdzenia tego grzechu. Świecki system sądowy jest ostrożny w ważeniu dowodów. Czy zatem kościoły mają być mniej ostrożne? Jezus nie jest zainteresowany samosądem.

Zauważ jednak, że napisałem „zewnętrzny”, a nie „publiczny”. Przykładem może być cudzołóstwo, które nie jest grzechem publicznym. Dlatego lepsze określenie to „zewnętrzny” grzech.

  1. Grzech musi być poważny.

Niepokój, strach i stres – mogą być grzeszne, ale nie wierzę, że wymagają publicznego ogłaszania i wykluczenia. Jeśli na przykład sądzę, że przyłapałem mojego brata na upiększaniu jakiejś historii, którą opowiada, a on temu zaprzeczy – możliwe, że w ten sposób zgrzeszy. Nie będę tego jednak ujawniał. Piotr wyjaśnia nam, że „miłość zakrywa wiele grzechów” (1P 4:8). Jedną z głównych cech zdrowego kościoła powinna być właśnie gotowość do pomijania wielu, jeśli nie większości, grzechów, których doświadczamy z rąk naszych braci w wierze.

Co więc zaliczamy do znaczących grzechów? Takie grzechy, które sprawiają, że trudno nam dalej wierzyć w to, że ktoś ma w sobie Ducha Bożego i jest chrześcijaninem – szczególnie jeśli nie chce się od tego grzechu odwrócić. Pamiętaj, co oznacza członkostwo – w ten sposób cały kościół zewnętrznie potwierdza wyznanie wiary jakiejś osoby. Znaczący grzech sprawia, że trudno nam, lub nawet jest to niemożliwe, abyśmy mogli stanąć przed całym obserwującym nas światem i w sposób wiarygodny nadal potwierdzać czyjąś wiarę. Na przykład, w dalszym ciągu z czystym sercem mogę zaświadczyć o wierze osoby, która zaprzecza, że wyolbrzymiła jakąś historię. Nie mogę jednak zrobić tego samego wobec kogoś, kto uparcie trwa w seksualnej niemoralności, słownym znęcaniu się, pijaństwie i tym podobnych.

Czy kryteria do oceny, który grzech powinniśmy uznać za „poważny” są subiektywne? Tak, dlatego ten sam grzech w jednej sytuacji może wymagać wykluczenia, podczas gdy w innej sytuacji niekoniecznie – właśnie ze względu na mnóstwo czynników okolicznościowych. Jak łatwo byłoby gdybyśmy otrzymali w Piśmie dokładne instrukcje prawne, jak radzić sobie z każdą sytuacją, jaką tylko moglibyśmy sobie wyobrazić. Ale Pan chciał, abyśmy szukali mądrości u Niego i chodzili w wierze. Nawiasem mówiąc, to jeszcze jeden powód, dla którego kościoły powinny dążyć do posiadania jak największej liczby starszych. Nie chciałbyś przecież, żeby tylko jedna lub dwie osoby musiały brać na sobie wszystkie trudne i skomplikowane problemy, zanim będą mogły przedstawić je kościołowi.

  1. Grzech musi być pozbawiony pokuty.

Osoba, która grzeszy, została już skonfrontowana. Ale niezależnie od tego, czy przyznaje się do grzechu i czy zarzeka się, że przestanie go popełniać, i tak ostatecznie go nie porzuca, ale wciąż do niego wraca. Nie może (i nie będzie) się od niego oddzielać, niczym głupiec w swym szaleństwie.

Jak w takim razie powinniśmy konfrontować grzech?

Był czas w życiu Jezusa, kiedy w gniewie powywracał stoły. Apostołom również zdarzało się publiczne używać bardzo ostrych słów wobec konkretnych osób (pomyśl o Piotrze i Szymonie czarnoksiężniku z 8 rozdziału Dziejów Apostolskich; albo o tym, jak Paweł zwraca się do kościoła w 5 rozdziale 1 Listu do Koryntian). Rzadko, ale mogą zdarzyć się sytuacje, które wymagać będą od ciebie skonfrontowania grzechu innego członka kościoła na poziomie 9 lub 10 punktów na skali surowości.

Jednak w olbrzymiej większości przypadków sposób, w jaki konfrontujesz lub zadajesz pytania, powinien charakteryzować się następującymi cechami:

  • Dyskrecja: podejmowane kroki w 18 rozdziale Ewangelii Mateusza sugerują, że krąg wtajemniczonych osób powinien być tak mały, jak to możliwe.
  • Łagodność: Paweł mówi nam, abyśmy poprawiali innych w duchu łagodności (Gal 6:1).
  • Czujność: w tym samym wersecie Paweł dodaje: Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie. Juda w swoim liście potwierdza: (…) dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało (w. 23). Grzech jest podstępny. Łatwo wpaść w jego sidła, nawet wtedy, gdy próbujesz pomóc innym.
  • Miłosierdzie: Juda powtarza dwukrotnie: miejcie litość i miejcie litość (w. 22 i 23). Ton twojego głosu powinien być pełen litości i zrozumienia; nie wyniosły i sugerujący, że ty nigdy nie pozwoliłbyś sobie na takie samo potknięcie.
  • Obiektywność: nie powinniśmy z wyprzedzeniem osądzać, ale mamy starać się poznać świadectwo obu stron (zob. 1Tm 5:21).
  • Przejrzystość: konfrontowanie w sposób pasywno-agresywny lub sarkastyczny jest zdecydowanie nie na miejscu, ponieważ służyłby wyłącznie twojej własnej ochronie. Zamiast tego, powinieneś być skłonnym, aby narazić się na krytykę z powodu bycia bardzo konkretnym – zwłaszcza jeśli masz zamiar poprosić grzeszącą osobę do otwarcia się przed tobą i wyznania grzechu. Czasami lepsze może okazać się łagodne niedopowiedzenie, dzięki któremu ośmielisz osobę do samodzielnego przyznania się do winy. Nie może to jednak przeszkodzić w przejrzystości danej sprawy. Im częściej pojawiają się ogólniki, tym bardziej musisz skupić się na konkretach. Odrobina kwasu zakwasza całe ciasto (1Kor 5:6). Ludzie muszą zostać ostrzeżeni.
  • Decyzyjność: w związku z powyższym, kiedy dochodzi do ostatniego kroku w procesie dyscypliny, czyli wykluczenia, działania całego kościoła muszą być konkretne: Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem (1Kor 5:7); Z kimś, kto wywołuje rozłamy, po pierwszym i drugim ostrzeżeniu przestań mieć cokolwiek do czynienia (Tt 3:10). Musi być dla wszystkich jasne, że dana osoba nie jest dłużej członkiem kościoła i nie jest zaproszona do stołu Pańskiego.

Napominanie zawsze wymaga mądrości, ponieważ każdy przypadek jest inny. Łatwo jest powiedzieć: „My z tą osobą postąpiliśmy tak i tak”. Chociaż wiele można nauczyć się z sytuacji, które miały już miejsce w przeszłości, to ostatecznie musimy polegać na zasadach płynących z Bożego Słowa, prowadzeniu Ducha Świętego oraz dokładnym zbadaniu szczegółów i osobliwości każdej konkretnej sytuacji. Artykuł ten jest zmodyfikowanym fragmentem z książki Jonathana Leemana Understanding Church Discipline (wyd. B&H 2016).

Tłumaczenie: Wierni Słowu
Korekta: Ewangelia w Centrum

Więcej artykułów na ten temat: