Przywództwo

Kochaj swój kościół bardziej niż jego duchowe zdrowie

Article
12.09.2021

Kieruję to do tych, którzy zajmują się doktryną. Do tych, którzy mają swoją opinię na temat eklezjologii (nauka o Kościele – przyp. red.). Do pastorów i starszych zboru, którzy uważają, że Biblia odnosi się do praktyk i struktur Kościoła.

Chwileczkę, przecież w tym miejscu mówię o samym sobie i o nas wszystkich ze służby 9Marks, a może także o tobie. Dziękuję Bogu za ciebie i cieszy mnie, że ty i ja jesteśmy współuczestnikami pracy dla królestwa Chrystusa.

Jest jednak pewna pokusa, jaką zauważyłem, i na którą ty i ja jesteśmy podatni: możemy pokochać wizję tego, jakim kościół powinien być, bardziej niż ludzi, którzy stanowią ten kościół. Możemy być jak niezamężny mężczyzna, któremu bardzo podoba się idea posiadania żony, a który żeniąc się z prawdziwą kobietą odkrywa, że trudniej jest kochać niż jej ideę. Albo jak matka, która bardziej kocha wyobrażenie o swojej idealnej córce niż ją samą.

Jest w tym ukryte niebezpieczeństwo dla nas wszystkich, którzy nauczyliśmy się dużo z książek, które dał nam Bóg, z konferencji i chrześcijańskich służb mówiących o „zdrowym kościele”. Zaczynamy bardziej kochać ideę zdrowego kościoła niż kościół, w którym umieścił nas Bóg.

Pamiętam, jak usłyszałem kiedyś pewnego starszego zboru narzekającego na rodzinę, która pozwoliła, by ich nieochrzczone dziecko wzięło udział w Wieczerzy Pańskiej, kiedy podawano chleb wzdłuż ławek. Uderzył mnie ton głosu tego starszego. Wydawał się sfrustrowany i lekko pogardliwy, jakby mówił: „Jak oni mogli?! Głupcy!”. Ale ci ludzie byli nieuświadomieni. Nie wiedzieli tego. A Bóg dał im starszego nie po to, aby narzekał na nich, ale aby ukazywał im miłość i pomógł osiągnąć większe zrozumienie. W tamtej chwili wyglądało na to, że ten starszy zboru bardziej kochał swoją wizję biblijnego kościoła, niż tych ludzi.

Jak łatwo jest zareagować jak ten starszy.

Czego nie mówię

Nie mówię tutaj, abyśmy kochali ludzi i zapomnieli o biblijnym duchowym zdrowiu, tak jakby te dwie rzeczy można było rozdzielić. Nie, to byłoby przeciwstawieniem sobie Bożej miłości i Bożego Słowa. Kochać kogoś oznacza pragnąć dobra dla tej osoby, a jedynie Bóg definiuje „dobro”. Kochać kościół oznacza po części pragnienie, aby wzrastał w tym, co Bóg określa jako dobro. Jest to pragnienie, aby kościół wzrastał w biblijnym kierunku.

Jeszcze prościej – jeśli kochasz swoje dzieci, to chcesz, aby były one zdrowe.

A zatem, co mam na myśli, mówiąc, że powinniśmy kochać kościół bardziej niż jego zdrowie?

Powrót do ewangelii

Kiedy Chrystus umarł za kościół, uczynił go swoim. On utożsamił go z samym sobą. On nadał mu swoje imię. Dlatego prześladowanie kościoła oznacza prześladowanie Chrystusa (Dz 9:5) i dlatego grzech przeciw pojedynczemu chrześcijaninowi, jest grzechem przeciw Chrystusowi (1Kor 8:12; por. 6:15). My go reprezentujemy – indywidualnie i zbiorowo.

Pomyśl, co to oznacza. Oznacza to, że Chrystus nadał swoje imię niedojrzałym chrześcijanom i chrześcijanom, którzy mówią zbyt dużo na spotkaniach członkowskich;  chrześcijanom, którzy błędnie dają swoim nieochrzczonym dzieciom Wieczerzę Pańską i chrześcijanom, którzy lubują się w płytkich pieśniach uwielbieniowych. Chrystus utożsamił się z chrześcijanami, których teologia jest upośledzona i niedoskonała. Chrystus wskazuje chrześcijan, którzy błędnie przeciwstawiają się biblijnym strukturom przywódczym i praktykowaniu dyscypliny zborowej i mówi: „Oni mnie reprezentują. Grzesząc przeciwko nim, grzeszysz przeciwko mnie!”.

O, jak szeroka, długa, wysoka i głęboka jest miłość Chrystusa! Zasłania mnóstwo grzechów i przyjmuje grzesznika. W rzeczywistości nie tylko przyjmuje grzesznika. Umieszcza cały ciężar tożsamości Chrystusa i chwały na grzeszniku – „Moje imię spocznie na nich i Moja chwała będzie ich”.

Czyż nie jest prawdą, że zawsze powinniśmy wracać do ewangelii?

Oddaj siebie, pastorze, a nie tylko z tego, co masz

Pewien teolog pomógł mi zrozumieć ważny aspekt miłości wypływającej z ewangelii poprzez rozróżnienie między „dawaniem z tego, co się ma” a „dawaniem siebie”. Kiedy daję tobie z tego co mam, to przeważnie daję coś, co posiadam – moją mądrość, moją radość, moje dobra lub moje siły. Oczywiście nie ryzykuję utratą niczego, ponieważ zyskuję pochwały za takie dawanie. W rzeczywistości mógłbym rozdać wszystko, co mam, nawet moje ciało na spalenie, a wciąż nie mieć miłości. Jednakże, kiedy daję siebie, to nie tylko daję z czegoś, co posiadam, ale daję całego siebie. Moje ja utożsamiam z tobą. Zaczynam zwracać uwagę na twoje własne imię i twoją reputację, ponieważ uważam, że są one połączone ze mną. Jakakolwiek chwała, którą ja mógłbym mieć, staje się twoją. I cała chwała, jaką ty masz, jest tym, z czego ja się najbardziej cieszę. Ona jest też moja!

W taki sposób powinniśmy wzajemnie okazywać sobie miłość w kościele, ponieważ właśnie tak umiłował nas Chrystus. My nie tylko przyjmujemy siebie nawzajem; my składamy naszą tożsamość na siebie nawzajem. Dzielimy się naszą chwałą, jak i smutkami. „I jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki; a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki” (1Kor 12:26). Uważamy innych za wyższych od nas samych w taki sam sposób, w jaki Chrystus uczynił to dla nas (Flp 2:1-11). W rzeczywistości my przyjęliśmy to samo nazwisko, więc teraz jesteśmy braćmi i siostrami (Mt 12:50; Ef 2:19; itd.). Jeśli obrażasz mojego brata, to obrażasz także mnie. Jeśli oszukasz moją siostrę, to oszukujesz także mnie. W kościele nie istnieje „jego sprawa” lub „jej sprawa”. Ewangelia dotyczy każdego osobiście dlatego też wszystkie sprawy dotyczą każdego członka osobiście. On umarł za ciebie, chrześcijaninie. On umarł za mnie. Uczynił to po to, abyśmy  reprezentowali Jego i wyglądali jak On. (Tak, On pozostaje ostatecznym centrum uwagi naszej miłości do siebie nawzajem, tak jak Jego miłość do nas została nam darowana, abyśmy mogli kochać Ojca – który jest ostatecznym centrum Jego miłości). Jeśli wszyscy chrześcijanie powinni kochać w ten sposób, to tym bardziej my, którzy jesteśmy pastorami i starszymi.

To stwierdzenie, że powinniśmy bardziej kochać kościół niż jego zdrowie, oznacza, że powinniśmy kochać ludzi, ponieważ oni należą do ewangelii. Nie dlatego, że zachowują zasady zdrowego kościoła, chociaż te zasady mogą być dobre i biblijne. Powinniśmy ich kochać ze względu na to, co Chrystus uczynił i co ogłosił, a nie ze względu na to, co oni robią.

Jeśli kochasz swoje dzieci, to pragniesz, aby były zdrowe. Kochasz je bez względu na to, czy są zdrowe, czy też nie.

Możesz oczywiście cieszyć się, kiedy brat lub siostra wzrastają w teologicznym poznaniu. Cieszymy się ze względu na większą jedność w prawdzie, jaka jest naszym udziałem (zob. 2J 1). Ale twoja miłość wypływająca z ewangelii – twoja miłość Chrystusowa rodzaju „Chrystus umarł za nas, podczas gdy my byliśmy jeszcze grzesznikami” powinna być okazana tym bardziej bratu, który jest teologicznie, eklezjologicznie, a nawet moralnie niedojrzały, ponieważ ten rodzaj miłości jest oparty na doskonałości i prawdzie Chrystusa, a nie doskonałości i prawdzie twojego brata czy siostry.

Pastorze, jeśli twój kościół jest pełen słabych wierzących, to ty wciąż powinieneś utożsamiać się z nimi, tak jakby byli silni. Może czujesz „jedność ducha” (popularne wyrażenie wśród  protestantów) z bardziej dojrzałym bratem, którzy podziela twoją teologię. W porządku, niech tak będzie. Ale jeśli ten teologicznie podobny do ciebie brat poprosi cię, abyś podzielił jego niechęć do mniej poprawnego teologicznie lub mniej dojrzałego brata powiedz mu: „(…) Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje jest twoim. Należało zaś weselić się i radować, że ten brat twój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się” (Łk 15:31-32).

Starsi zboru, kochajcie swoją trzodę jak synów i córki. Bądźcie z nimi w centrum zgiełku ich życia, przeżywając wraz z nimi zwycięstwa i porażki. Żyjcie ich radościami i obawami, tak jakby one dotyczyły ciebie. Znoś ich głupotę. Nie obawiaj się ich, kiedy będą pogardliwie się do ciebie odnosić. Na przekleństwo odpowiedz błogosławieństwem. Pamiętaj, że wyzbywanie się grzechu z serca jest powolnym procesem, a oni czasami nie potrafią sobie pomóc. Bądź cierpliwy jak Ten, który okazał cierpliwość tobie.

Albo, używając innej biblijnej metafory, twoja miłość do kościoła powinna być miłością „na dobre i na złe, w dostatku i biedzie, w zdrowiu i chorobie”, nawet jeśli nie jest to miłość „póki nas śmierć nie rozłączy”. A może taka być powinna? Czy nie powinieneś być oddany kościołowi, tak jak jesteś oddany swojemu ciału, ponieważ w taki sposób Chrystus umiłował ciebie i mnie?

Tak właśnie kochał Paweł

Tak właśnie Paweł kochał miejscowe kościoły. Od oddał siebie – a nie tylko „z tego”, co miał. On powiedział Filipianom, że byli jego „radością i koroną” (Flp 4:1). To samo powiedział Tesaloniczanom (1Ts 2:19-20).

Pastorze, czy postrzegasz krnąbrnych i teologicznie naiwnych chrześcijan w twoim zborze za radość i koronę? Czy aż tak się z nimi utożsamiasz? Paweł mówił o zborach jako o swojej „chlubie” (2Kor 1:14 por. 2Ts 1:4). Czy ty również?

Paweł powiedział Koryntianom, że byli jego „dziećmi”, i że on był ich „ojcem przez ewangelię” (1Kor 4:14-15). W taki sam sposób odnosił się do Galacjan, Tymoteusza i Tytusa (Ga 4:19; 1Tm 1:2; Tt 1:4).

Starsi zboru, czy zjednaliście własne imię i reputację ze swoim zborem, tak jak ojciec czyni to względem swojego syna?

Jakże często słyszymy z ust Pawła słowa miłości i tęsknoty! On szeroko otwiera swoje serce i pragnie, aby zbory czyniły to samo (2Kor 6:12-13). Pragnie ich zobaczyć i być z nimi (Rz 1:11; Flp 4:1; 1Ts 3:6; 2Tm 1:4). Mówi on: „Tęsknię do was wszystkich serdeczną miłością Chrystusa Jezusa” (Flp 1:8). I wie, że utrapienia, jakie przeżywa, są dla ich pocieszenia i zbawienia, a jego pocieszenie jest ku ich pocieszeniu (2Kor 1:6). Paweł nie dawał „z tego”, co miał, zatrzymując dla siebie co nieco – tak, jak to uczynili Ananiasz i Safira. Paweł oddał siebie.

Nie kochał w ten sposób wyłącznie dojrzałych chrześcijan. Przeczytaj jego listy, a szybko przypomnisz sobie, jak  wiele kościołów było niezdrowych!

Niech Boży Duch pomnoży naszą miłość, abyśmy mogli naśladować Pawła, tak jak on naśladował Chrystusa.

Tłumaczenie: Wierni Słowu
Korekta: Ewangelia w Centrum

Więcej artykułów na ten temat: