Teologia biblijna

Sprawa homogeniczności: biblijne argumenty przemawiające za kościołami wieloetnicznymi

Article
12.09.2021

Jestem chrześcijaninem z Indii, niegdyś byłem muzykiem rockowym. Wychowałem się na południu kraju, w konkretnej subkulturze, w moim własnym, miejskim, indyjskim tyglu.

Gdy na ostatnim roku studiów nawróciłem się, dość szybko znalazłem się w otoczeniu ludzi zupełnie ode mnie różnych. Pochodzili z innych grup etnicznych, kultur, mówili różnymi językami, jedli inne potrawy niż ja i często mieli zupełnie odmienne gusta muzyczne (niektórzy nie wiedzieli kim są Deep Purple!). Czy czułem się nie swojo? Tak. Jednak to nie skrajne różnice i odmienność wywołują we mnie największe zdumienie. Najbardziej niezwykłe jest poczucie jedności i braterstwa pomimo wszystkich tych różnic. Po swoim nawróceniu stałem się częścią braterskiej wspólnoty, która łamie wszelkie bariery i łączy nacje w jeden dom Chrystusowy.

Nie tylko w Ameryce Północnej, ale i na całym świecie pracę misyjną definiuje „zasada jednostek homogenicznych”, według której tworzy się kolejne kościoły. Powszechnie uważa się, że to najskuteczniejsza droga ku powiększeniu liczby wiernych i zakładaniu „strategicznych” zborów[1]. Znawcy zajmujący się rozwojem kościołów twierdzą, że zbory powiększają się najszybciej, gdy misjonarze głoszą ewangelię konkretnym grupom społecznym. Dzięki temu nie trzeba przekraczać barier etnicznych, kulturowych czy klasowych, aby stać się chrześcijaninem[2]. Mamy zatem kościoły utworzone zgodnie z podziałami etniczno-lingwistycznymi, plemiennymi, kastowymi, społecznymi, ekonomicznymi, edukacyjnymi, zawodowymi, a nawet pod względem zainteresowań – istnieją kościoły dla kowbojów czy nawet miłośników organizacji wyścigowej NASCAR (nie wyolbrzymiam, sprawdź w Google!). Zasada „jednostek homogenicznych” zakłada, że zbory jednorodne rozwijają się szybciej, gdyż nie wymagają od nowych członków przekraczania barier kulturowych czy etnicznych, przez co z kolei łatwiej się w nich odnaleźć. Tego rodzaju „strategiczna” jednorodność dominuje w organizacjach zajmujących się tworzeniem nowych kościołów, opisuje się ją też w książkach i podręcznikach dla misjonarzy. Ale czy Biblia popiera homogeniczność? Czy może rysuje zupełnie inną wizję lokalnych zborów?

W niniejszym artykule mam zamiar podważyć „zasadę jednostek homogenicznych”, ukazując, że nakładanie tego typu pragmatycznych ram stoi w sprzeczności wobec apostolskiej wizji kościoła w Nowym Testamencie. Jednocześnie będę argumentować za tym, że tworzenie wspólnot wieloetnicznych jest bardziej wierne Biblii, oraz że właśnie takie wspólnoty ukazują pełnię cudownej ewangelii Jezusa Chrystusa[3]. Kościoły powinny być różnorodne, tak aby odzwierciedlać różnorodność środowisk, w których się znajdują.

Szybkie spojrzenie na teologię biblijną odnośnie wieloetnicznego planu odkupienia

Aby ukazać wizję wieloetnicznego kościoła w Nowym Testamencie, muszę nakreślić odpowiedni kontekst i przeanalizować temat z perspektywy całego kanonu Pisma. Różnorodność językowa w Biblii rozpoczyna się na wieży Babel, kiedy to Bóg rozprawia się z aroganckim buntem człowieka, mieszając języki (1Moj 11:1–9). Kilka fragmentów dalej czytamy już o wieloetnicznym planie odkupienia – przymierze z Abrahamem ma dać błogosławieństwo wszystkim narodom (1Moj 12:1–3, 22:15–18). W miarę rozwoju historii biblijnej Boża obietnica jest nakreślana coraz wyraźniej, chociażby wtedy, gdy Dawid otrzymuje obietnicę królestwa na całej ziemi, przez które na całym świecie zostanie ustanowione Boże prawo (2Sm 7:19, Ps 72:17–18). Prorocy dodatkowo objaśniają tę wizję, przepowiadając wielką eschatologiczną odnowę, kiedy to nowy Izrael będzie składał się nie tylko z etnicznych Żydów, lecz także ludzi pochodzących z wielu narodów, którzy chwalą i znają Jahwe – prawdziwego i żywego Boga (Iz 2:2–4, 56:6–8, Za 8:20–23).

Nowy Testament ukazuje nam, że Boża obietnica ogólnoświatowego odkupienia wypełniła się w Chrystusie, a jedyną granicę pomiędzy Bożym ludem a światem stanowi sprawa upamiętania i wiary w Jezusa, nie zaś przynależność do narodu żydowskiego. Izrael został odnowiony, zgromadzony i zmartwychwstał poprzez zmartwychwstałego Mesjasza, który Swoją krwią ustanowił nowe przymierze. Wiara w Chrystusa daje nam możliwość stania się w pełni członkami Bożego ludu nowego przymierza. Ta zmiana w historii odkupienia rozgrywa się w Dziejach Apostolskich, gdzie Łukasz opisuje nam, jak ewangelia rozprzestrzenia się w coraz to szerszych, zazębiających się kręgach, do których dołączają ludzie wcześniej wykluczeni. Boży lud zaczyna zbierać się w lokalnych zborach, które głoszą i odzwierciedlają chwalebną ewangelię o Chrystusie. Nowy Testament kończy się niesamowitą wizją Jana, przedstawiającą niezliczone rzesze nawróconych z każdego narodu, ze wszystkich plemion, ludów, i języków, wspólnie uwielbiających Chrystusa (Obj 7:9–10).

Heterogeniczność kościołów apostolskich

Biblijno-teologiczna wizja powszechnego odkupienia pozwala nam lepiej zrozumieć apostolski model kościoła. W Nowym Testamencie chwałę zbawienia odzwierciedlają lokalne zbory – utworzone bez względu na podziały etniczne, kulturalne, socjoekonomiczne czy nawet językowe[4]. Jawna heterogeniczność apostolskiego modelu kościoła wynika z powszechnego, silnego przekonania o jedności w Chrystusie, który pogodził wierzących z Bogiem, a także ze sobą nawzajem (Ga 3:28, Kol 3:11)[5]. Ta właśnie jedność przewyższa nad „innością” różnych grup i osób w kościele.

W okresie wzrostu wczesnego kościoła apostołowie zmagali się z wieloma problemami wynikającymi z różnorodności powstających zborów, jednak nigdy nie chcieli dzielić ich na homogeniczne jednostki. Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że kościół powstały po Pięćdziesiątnicy składał się z nawróconych Żydów z wielu różnych grup kulturowych czy językowych (Dz 2:5–11). W kolejnych fragmentach (Dz 6:1–6) czytamy o tym, jak wzrastało napięcie między grupami kulturowo-językowymi, mianowicie między diasporą (hellenistami) a Żydami z Syropalestyny (Hebrajczykami). Apostołowie nie chcieli ich rozdzielać – woleli uporać się z problemami, wyznaczając osoby z każdej mniejszości do służby. Heterogeniczny obraz kościoła jest dodatkowo podkreślony w Dziejach Apostolskich 13:1, gdzie czytamy o przywódcach kościoła w Antiochii. Wśród nich znajdowali się: dawny faryzeusz (Paweł), dawny poganin (Lucjusz), Lewita (Barnaba), dworzanin Heroda (Manaen) i ciemnoskóry Symeon (zwany Niger).

W Liście do Rzymian Paweł zwraca się do zboru złożonego z osób z różnych grup etnicznych – zarówno Żydów, jak i Greków (Rz 11:13). Nawołuje jego członków, aby żyli razem w miłości z powodu ewangelii i poświęcili własne upodobania dla dobra innych (Rz 13:8–10, 14:1–23). Na tym przykładzie widzimy, że ewangelia niesie za sobą skutki nie tylko dla indywidualnego zbawienia, lecz także wspólnego uświęcenia. Wierzący muszą nauczyć się żyć razem z ludźmi innymi od nich samych oraz iść za przykładem Chrystusa i przedkładać ich dobro nad swoje własne.

W 1 Liście do Koryntian Paweł zwraca się do zboru złożonego z ludzi o różnym pochodzeniu. Zapewnia jego członków o jedności w Chrystusie i nawołuje, aby w pierwszej kolejności troszczyli się o innych i wykazywali zrozumienie wobec słabszych braci (1Kor 10:23–33, 12:12–13). Paweł ani razu nie wspomina nawet o możliwości podziału zboru według pochodzenia. „Strategiczne” rozważania odnośnie efektywnego wychodzenia do ludzi w świecie czy zapewnienia komukolwiek komfortu nigdy nie były ważniejsze od wspólnego życia w Chrystusie. Przeciwnie – wiara, że wszyscy nawróceni w Nim są nowym stworzeniem skłania ku jedności. Wierzący kochają siebie nawzajem tak jak Chrystus ukochał ich. Co więcej, Paweł zapewnia, że poprzez jedność ludzi różnego pochodzenia manifestuje się nieskończona mądrość i chwała Boża (Ef 3:1–10).

We wczesnym kościele całkowicie zerwano z podziałami społecznymi i ekonomicznymi. Paweł radykalnie podważa niewolnictwo, nawołując niewolników i ich panów do wspólnego uwielbienia Chrystusa w jednym zgromadzeniu jako bracia i siostry (1Kor 7:17–24, Flm 8–16). Wiara w Chrystusa sprawia, że status społeczny nie jest przeszkodą do członkostwa w kościele. W swoim liście Jakub nakazuje, aby nie okazywać bogatym specjalnych względów i nie traktować nikogo stronniczo. Zamiast dzielić się na homogeniczne grupy złożone z osób o podobnym statusie socjoekonomicznym, bogaci i biedni mają tworzyć wspólnotę i żyć w jedności (Jk 2:1–9). Ponadto, w Nowym Testamencie czytamy o kościołach wielopokoleniowych, w których zarówno młodsi, jak i starsi tworzą zgromadzenia, żyją we wspólnocie i poświęcają się służbie (1Tm 4:12, 5:1–16, Tt 2:1–8, 1J 2:12–14).

Apostolski model zgromadzenia wieloetnicznego pojawia się nie tylko na kartach Nowego Testamentu, lecz jest również poparty dowodami z historii wczesnego Kościoła. David Smith napisał: „To właśnie wieloetniczna, heterogeniczna natura Kościoła miała wpływ na podzielone Imperium Rzymskie i przyczyniła się do rozwoju chrześcijaństwa jako ruchu”[6]. Homogeniczność umacnia społeczny status quo, podczas gdy dowody biblijne wskazują na to, że ewangelia zburzyła podziały etniczne, społeczne, ekonomiczne i kulturowe na największą skalę w historii.

Nowotestamentowa polemika na temat etnocentryzmu

Kolejnym powodem, dla którego homogeniczność stoi w sprzeczności wobec Nowego Testamentu, jest fakt, że propaguje i umacnia etnocentryczny sposób myślenia. Na kartach Pisma widoczny jest atak na etnocentryzm. Wierzący z różnych grup etnicznych otrzymują nakaz, aby akceptować się nawzajem w miłości i żyć w harmonii w lokalnych zborach[7]. Paweł uporczywie obstaje za tym, że zarówno Żydzi, jak i poganie zostali pojednani z Bogiem przez krew Chrystusa, dlatego w Nim nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, cudzoziemca, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim i we wszystkich (Kol 3:11). Jezus zburzył przegrodę z muru nieprzyjaźni i pojednał Żydów i pogan z Bogiem w jednym ciele przez krzyż (Ef 2:14–16). Wierzący są częścią nowego stworzenia. Niegdyś wszyscy byli grzesznikami w Adamie, ale teraz są nowym ludem w Chrystusie.

Problem etnocentryzmu widać najpełniej w drugim rozdziale Listu do Galacjan, w którym to Paweł gani Piotra za odłączenie się od pogan (Ga 2:11–16). Piotr, podobnie jak inni chrześcijanie żydowskiego pochodzenia w Galacji, bał się reakcji Żydów, którzy mogli poczuć się urażeni, widząc go jedzącego z poganami. Paweł obstaje przy zdaniu, iż takie postępowanie znieważa ewangelię (Ga 2:15–21). Zaakceptowanie pogan (osób z innej grupy etnicznej) jako członków Bożej rodziny i dzielenie z nimi stołu ma większą wagę niż pragmatyczne pragnienie, aby nikt nie poczuł się urażony.

W Liście do Rzymian Paweł krytykuje źródło etnocentryzmu. Podkreśla, że człowiek jest zepsuty i zdemoralizowany, lecz ewangelia ma moc zbawić i usprawiedliwić zarówno Żyda, jak i poganina (Rz 1–3). Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, a odkupienie pochodzi z łaski, przez wiarę w Chrystusa (Rz 3:21–26). Ci, co uwierzyli w Boga, który usprawiedliwia bezbożnych, stają się dziećmi Abrahama (Rz 4). Wszyscy zostali potępieni przez Adama, lecz wszyscy są też usprawiedliwieni w Chrystusie (Rz 5:12–21). Paweł ostrzega tak Żydów, jak i pogan, aby nie stawali się wyniośli, lecz dostrzegli, że Bóg udziela łaski obu grupom (Rz 2:17–29, Rz 11:17–24). Treść Listu do Rzymian wskazuje, że tamtejszy zbór był zborem heterogenicznym. Paweł zachęca jego członków, by porzucili pychę i żyli wspólnie w chrześcijańskiej jedności.

Nie tylko Paweł prowadził polemikę na temat etnocentryzmu – widzimy to również w Ewangeliach. Jezus uraża etniczną dumę faryzeuszy, zadając się z poganami, celnikami i grzesznikami. Ewangelia naucza nas, że udział w Bożym królestwie otrzymuje się przez wiarę w Chrystusa, nie zaś dzięki przynależności etnicznej[8]. Nawołanie do upamiętania dotyczy również upamiętania od etnicznej czy rasowej pychy. John Piper ujmuje to w następujący sposób: „Wiara w Jezusa przewyższa przynależność etniczną”[9]. Powołuje się również na kilka fragmentów z Ewangelii, takich jak pochwała wiary setnika (Mt 8:5–13), historia o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10:33), uzdrowienie dziesięciu trędowatych, z których tylko cudzoziemiec wrócił, by dziękować (Łk 17:16), uzdrowienie córki Syrofenicjanki (Mk 7:26) oraz oczyszczenie świątyni (Mk 11:17). Jezus nie bał się urazić etnicznej dumy faryzeuszy.

Celem wyjaśnienia: zwolennicy „zasady jednostek homogenicznych” twierdzą, że nie chcą propagować poczucia dumy z przynależności rasowej. Są jedynie zdania, że kościoły homogeniczne lepiej uwzględniają wrażliwość kulturową, a niewierzący unikają skrępowania przekraczaniem różnego rodzaju barier. Innymi słowy, obrońcy kulturowej jednorodności utrzymują, że najlepszą strategią jest całkowite pozbycie się przeszkód kulturowych przez tworzenie zborów monoetnicznych. Takie podejście jest zbyt optymistyczne i naiwne. Nie możemy zakładać, że grzeszni ludzie, których wrodzoną skłonnością są uprzedzenia na tle rasowym, nagle je porzucą. Żeby tak się stało, muszą zostać powołani do społeczności z ludźmi, którzy się od nich różnią[10]. W Nowym Testamencie nie widzimy przykładów, aby Jezus czy apostołowie akceptowali etnocentryzm niewierzących. Zamiast tego widzimy nawoływanie do upamiętania, odwrócenia się od etnocentrycznego podejścia i przyjęcia inności – są to integralne części przesłania ewangelii. Zwolennicy „zasady jednostek homogenicznych” podkreślają, że aby pozyskać ludzi, nie można urażać ich odczuć w kwestii rasy. Postawa Jezusa jest skrajnie odmienna – Chrystus radykalnie rozprawia się z poczuciem dumy z przynależności etnicznej[11].

Czy nowotestamentowe kościoły były monoetniczne?

Donald McGavran, założyciel ruchu Rozwoju Kościoła (ang. Church Growth) i twórca „zasady jednostek homogenicznych” twierdził, że „zbory nowotestamentowe były zdecydowanie monoetniczne”[12]. Uważał, że aby Kościół się rozrastał, apostołowie pod wpływem Ducha Świętego głosili ewangelię, nie przekraczając granic jednostek homogenicznych, rozpoczynając głównie od Żydów. „Dopóki Żydzi mogli stać się chrześcijanami w obrębie judaizmu, Kościół rozwijał się w ogromnym tempie […] Zostawali chrześcijanami będąc nadal w synagodze, dzięki czemu nie musieli przekraczać barier rasowych czy klasowych”[13].

Musimy zadać sobie pytanie, czy jest to właściwe rozumienie Nowego Testamentu. Prawdopodobnie McGavran doszedł do błędnych wniosków, gdyż przeoczył, iż historia zbawienia przedstawiona przez Łukasza w Dziejach Apostolskich rozwija się stopniowo[14]. Apostołowie nie kierowali się żadną „zasadą homogenicznych jednostek”, co staje się jasne, gdy spojrzymy na różnorodność kulturową i językową wśród Żydów w Dniu Pięćdziesiątnicy oraz heterogeniczną naturę zborów powstałych po przyłączeniu pogan do Kościoła. Łukasz opisuje rozwój działalności misyjnej pod kątem historii zbawienia i pokazuje nam, że ewangelia, głoszona przez apostołów mocą Ducha Świętego, gromadzi lud Boży wokół Chrystusa i przekracza nieprzekraczalne granice. Ruch Rozwoju Kościoła z Donaldem McGavranem na czele błędnie odczytywał Pismo, nakładając przyjęte z góry pragmatyczne założenia na tekst Biblii.

Wnioski

Według apostolskiego modelu kościoła nie powinno się zakładać zborów lub dzielić ich ze względu na przynależność etniczną, kulturową, klasową, wiekową, czy też pod kątem zainteresowań. W niektórych przypadkach bariera językowa może zmusić kościół do podziału, jednak jeśli znajdzie się jakaś „lingua franca”, jakiś wspólny środek komunikacji, wtedy nawet tego rodzaju różnice da się przezwyciężyć.

Chwała Chrystusa lśni najjaśniej, gdy ludzie z zewnątrz widzą miłość i jedność wierzących z różnych kultur. Pragmatyczna chęć osiągnięcia jak najszybszego wzrostu zborów nie powinna prowadzić do poświęcenia jedności wykupionej krwią Chrystusową. Cytując Renégo Padillę:

Może i prawdą jest, że „ludzie woleliby stawać się chrześcijanami nie przekraczając granic rasowych, językowych czy klasowych”, ale to nie ma znaczenia. Uczestnictwo w ciele Chrystusa nie ma nic wspólnego z tym, co lubimy bądź nie – chodzi o bycie nowym człowiekiem pod Jego panowaniem. Bez względu na to, czy nam się to podoba lub nie, gdy zostajemy pojednani z Bogiem, jednocześnie stajemy się częścią społeczności, w której ważniejsza jest tożsamość w Chrystusie niż rasa, kultura, klasa społeczna czy płeć, i dzięki temu wszyscy zostajemy pojednani również ze sobą nawzajem[15].

Czy występuję przeciwko szybkiemu wzrostowi liczebnemu? Absolutnie nie. Pragnę, aby nowina o Chrystusie dotarła do jak największej liczby różnych grup. Proszę jednak tych, którzy zwiastują ewangelię, by pamiętali o tym, że w Nowym Testamencie nie ma żadnych wskazówek ku dzieleniu kościołów. Pismo mówi o czymś zupełnie odwrotnym – ludzie pochodzący z różnych plemion i narodów stają się jednym ludem Bożym, który ma uwielbiać Go wspólnie, w harmonii, jako królestwo kapłańskie. Pragnę, aby kościoły w Ameryce nie szczędziły wysiłku ku pogodzeniu różnic rasowych i nauczyły się, że w Chrystusie nie ma „czarnego” albo „członka Ku Klux Klanu”. Nie ma też „Braminów”, „Dalitów”, „Tutsi” czy „Hutu”. Niech układ demograficzny naszych zborów odzwierciedla jedność, jaką mamy w Chrystusie i pokazuje światu różnorodną mądrość Boga, który pogodził nas ze sobą przez krzyż Jezusa Chrystusa (Ef 3:10). Niech Jemu będzie wszelka chwała i cześć, gdyż jest tego godzien!

 

[1] W niniejszym artykule znajduje się kilka zredagowanych i zmodyfikowanych fragmentów z artykułu: „Kastowość a wzrost kościoła: Zasady rozwoju zborów według Donalda McGavrana z perspektywy hinduskiej”, (oryg. „Caste and Church Growth: An Assessment of Donald McGavran’s Church Growth Principles from An Indian Perspective”) The Southern Baptist Journal of Missions and Evangelism.

[2] Donald A. McGavran, Zrozumieć rozwój kościoła (oryg. Understanding Church Growth), Grand Rapids, MI: Eerdmans, 1970), 190–211.

[3] Oczywiście nie mówię tu o rejonach monoetnicznych, takich jak tereny wiejskie czy przedmieścia w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeważa jedna kultura i przez to kościoły wieloetniczne nie mogą istnieć. Mam na myśli miejsca, gdzie mieszkają reprezentanci więcej niż jednej grupy kulturowej/etnicznej. Jednak nawet w przypadku rejonów monoetnicznych jestem za stronieniem od podziałów ze względu na klasę społeczną, wiek czy zainteresowania.

[4] Polecam zapoznać się z ostrą krytyką i całkowitym obaleniem „zasady jednostek homogenicznych” McGavrana w wykonaniu C. Renégo Padilla, teologa pochodzącego z Ameryki Łacińskiej, Jedność Kościoła a zasada jednostek homogenicznych (oryg. The Unity of the Church and the Homogeneous Unit Principle), International Bulletin of Missionary Research 6 (1981): 23–30. Bardzo wiele argumentów zawdzięczam jego przekonującej i dogłębnej analizie dowodów biblijnych.

[5] David Smith, Zasady wzrostu Kościoła według Donalda McGavrana (oryg. The Church Growth Principles of Donald McGavran), Transformation 2 (1985): 27.

[6] Ibid., 28. Patrz również: Michael Green, Ewangelizacja we wczesnym Kościele (oryg. Evangelism in the Early Church), wydanie poprawione, Grand Rapids, MI: William B. Eerdmans, 2004.

[7] Tak zwane „nowe spojrzenie na Pawła” (ruch zajmujący się nowym podejściem interpretacyjnym do pism Pawła – przyp. tłum.) przyczyniło się do powstania tego artykułu dzięki naciskowi na nowotestamentową polemikę wobec etnocentryzmu. Zobacz: N. T. Wright, Paweł a wierność Boża (oryg. Paul and the Faithfulness of God), tom 2, Minneapolis: Fortress Press, 2013, 774–1038.

[8] Tak zwane „nowe spojrzenie na Pawła” (ruch zajmujący się nowym podejściem interpretacyjnym do pism Pawła – przyp. tłum.) przyczyniło się do powstania tego artykułu dzięki naciskowi na nowotestamentową polemikę wobec etnocentryzmu. Zobacz: N. T. Wright, Paweł a wierność Boża (oryg. Paul and the Faithfulness of God), tom 2, Minneapolis: Fortress Press, 2013, 774–1038.

[9] Patrz: znakomita dyskusja Johna Pipera w „Bloodlines”, 115–27.

[10] Ibid., 118.

[11] Niestety pokrywa się to z moim własnym doświadczeniem w kilku monoetnicznych zborach na świecie oraz bolesnymi relacjami przyjaciół służących jako pastorzy w Indiach. Przykładowo, w sprzeczności z przesłaniem z 2 Listu do Koryntian 6:14–18, członkowie zborów często wolą wstąpić w związek małżeński z niewierzącymi z tej samej kasty czy grupy etnicznej niż z wierzącymi z innych grup. Zdarza się również, że dwójka wierzących chce się pobrać pomimo różnic kastowych i rasowych, lecz uprzedzenia biorą górę i ich chrześcijańskie rodziny nie wyrażają zgody na małżeństwo. „Zasada jednostek homogenicznych” podsyciła i umocniła grzeszne skłonności do dyskryminacji etnicznej wśród ludzi, którzy wyznają Chrystusa.

[12] Niektórzy zwolennicy homogeniczności twierdzą, że nie powinniśmy doszukiwać się podobieństwa między problemem Żydów i pogan a współczesnymi podziałami rasowymi, etnolingwistycznymi i kulturowymi. Podają cztery powody. Po pierwsze, terminy „Żyd” i „poganin” nie odnoszą się do przynależności etnicznej. Po drugie, w przeciwieństwie do dzisiejszych problemów, podziały między tymi dwiema grupami miały swoje źródło w Prawie Mojżeszowym. Po trzecie, dystans kulturowy między Żydami a poganami w Nowym Testamencie nie był aż tak wielki jak w przypadku współczesnych grup etnicznych. Po czwarte, Żydzi zmagali się z akceptacją zbawienia pogan – dzisiaj takich problemów nie doświadczamy. Richard W. Hardison, Teologiczna krytyka ruchu na rzecz Kościoła wieloetnicznego: 2000–2013 (oryg. A Theological Critique of the Multi-Ethnic Church Movement: 2000–2013), praca doktorska, The Southern Baptist Theological Seminary, 2014, 117. Po pierwsze, prawdą jest, że terminy „Żyd” i „poganin” nie odnosiły się do przynależności etnicznej, lecz do religii i miały swoje źródło w zakonie, jednak niechęć pomiędzy tymi grupami miała podłoże nie tylko religijne – dotyczyła także kultury, języka i tożsamości etnicznej. Pogląd, że nie istniał ogromny dystans kulturowy jest zwyczajnie błędny i aby się o tym przekonać wystarczy przestudiować literaturę na temat judaizmu w czasach Drugiej Świątyni. To prawda, że my dziś nie mamy takich problemów jak Żydzi, którzy zmagali się z akceptacją zbawienia pogan. Zauważmy jednak, że ich etnocentryczne podejście nie jest obce ludziom na całym świecie, w każdym momencie historii – wszyscy jesteśmy grzeszni i życie we wspólnocie z osobami innymi niż my sprawia nam trudność. Istnieją pewne różnice między problemem żydów i pogan a współczesnymi podziałami etnokulturowymi, jednak jest też wiele podobieństw, które uzasadniają paralelę. Ponadto, nawoływanie do jedności w Nowym Testamencie odnosi się nie tylko do „Żydów” i „pogan”, lecz także do „cudzoziemca” czy „Scyty”, czyli grup etnolingwistycznych (Kol 3:11). Jedność w Chrystusie bierze górę nad sprawami tożsamości. Nakaz akceptacji inności dotyczy wszystkich jej form i przejawia się poprzez wspólne życie w lokalnym zborze.

[13] Donald A. McGavran, Nadrzędność przynależności etnicznej (oryg. The Priority of Ethnicity), Evangelical Missions Quarterly 19 (1983): 15.

[14] Donald A. McGavran, Zrozumieć rozwój Kościoła (oryg. Understanding Church Growth), Grand Rapids, MI: Eerdmans, 1970, 202.

[15] Słowami Padilli: „Zapisy Łukasza nie potwierdzają prawdziwości tezy, że apostołowie celowo promowali tworzenie „wspólnot jednej rasy” i tolerowali uprzedzenia Żydów wobec pogan na rzecz liczebnego wzrostu kościoła. Aby potwierdzić tę tezę w tekście, należałoby podejść do niego z przyjętym z góry założeniem, że: 1) apostołowie byli zwolennikami współczesnej nam teorii, iż uprzedzenia rasowe „mogą i powinny ułatwiać chrystianizację” oraz 2) wzrost liczebny wymaga dostosowania kościoła do zasady jednostek homogenicznych. Bez tego bezpodstawnego założenia nie da się przeoczyć faktu, iż w Dziejach Apostolskich jak na dłoni widzimy jakim ogromnym problemem dla kościoła w Jerozolimie było zbawienie pogan, przez co akceptacja pogan wymagała widzeń i nakazów (Dz 8:26, 10:1–16) albo prześladowania (Dz 8:1, 11:19–20). Nic nie sugeruje nam, że Żydzi głosili ewangelię „tylko samym Żydom” ze względów strategicznych. Padilla, Jedność w Kościele (oryg. Unity of the Church), 25, wyróżnienie zgodne z oryginałem.

Tłumaczenie: Wierni Słowu
Korekta: Ewangelia w Centrum

Więcej artykułów na ten temat: