Teologia biblijna

Czy teologia przestaje być ważna w miejscach dotkniętych biedą?

Article
12.09.2021

Kilka lat temu (ja, Mike) poszedłem na kawę z moim starym przyjacielem ze studiów i słuchałem, jak mówił o zmianach, które od tamtego czasu zaszły w jego spojrzeniu na chrześcijańską służbę. Był wtedy liderem służąc wśród studentów na kilku lokalnych uniwersytetach i tłumaczył decyzje, które podjęli, aby nie być już tak „skoncentrowanymi na krzyżu” (to jego słowa), jak oboje byliśmy piętnaście lat wcześniej. „Wiesz, Mike, wolimy nie być tacy… doktrynalni. Krzyż jest ważny, to na pewno. Ale nie chcemy tkwić w szesnastowiecznych kłótniach dotyczących pokuty. W końcu Jezus używał wielu różnych obrazów na opisanie zbawienia, m.in. rozrastającego się ziarnka gorczycy. Chcemy poszerzać Boże Królestwo ogłaszając biednym dobrą nowinę i wolność uwięzionym. Jest wiele dobrej pracy, która tylko czeka, aby ktoś ją wykonał, więc nie możemy za bardzo grzęznąć w teologii”.

Odstawmy na chwilę na bok to, czy apostoł Paweł zgodziłby się z priorytetami mojego kolegi (przecież ogłosił Koryntianom, że nie chce widzieć między nimi nic innego, jak tylko Bożego Królestwa szerzącego się jak ziarnko gorczycy… czy tak to szło? Zostawmy to na chwilę (1Kor 2:2)). Co jednak z szerszym punktem widzenia poglądu przedstawionego przez mojego przyjaciela? Jego poglądy nie są pozbawione zalet.

Wyobraź sobie, że znajdujesz się na statku płynącym do odległego miasta. Zmierzasz tam, aby ostrzec ludzi o zbliżającej się zagładzie. Jeśli nie dotrzesz na czas, wszyscy zginą. Nie trzeba dodawać, że chcesz, aby twój statek płynął najszybciej, jak to możliwe. Unikasz wszelkiego nadmiernego ładunku, który mógłby spowolnić statek. Nie tracisz czasu na zastanawianie się o czystości pokładu lub o polerowaniu wzmocnień statku. Pilność twojego zadania wymaga, byś działał oszczędnie i efektywnie.

Ludzie tacy jak mój przyjaciel argumentują, że pilność chrześcijańskiej misji wymaga, abyśmy obniżyli nasze teologiczne żagle i wyrzucili za burtę ciężki ładunek doktrynalnej precyzji. Ten ładunek powoduje tylko sprzeczki i spory pomiędzy ludźmi, którzy powinni współpracować. Jeśli ludzie, biedni i uciśnieni, cierpią, a więźniowie są związani, dlaczego mielibyśmy pisać książki, organizować konferencje i kłócić się o znaczenie kilku wyrazów?

Takie myślenie ma pewną uzasadnioną zaletę. Kościół rzeczywiście funkcjonowałby lepiej, gdyby chrześcijanie spędzali mniej czasu na internetowych kłótniach na temat infralapsarianizmu[1], a więcej czasu poświęcali na mówienie swoim sąsiadom o Jezusie. To jednak wcale nie oznacza, że kościoły chcące dotrzeć do biednych i potrzebujących, powinny wyrzucić przekonania i rozmowy na temat teologii za burtę.

Doktryna nie jest ładunkiem na statku – to jego kadłub i maszt.

Doktryna kościoła wpływa na charakter i jakość jego świadectwa. Jego teologia kształtuje cele i sposoby, w jakie stara się je osiągnąć.

Pytanie brzmi więc: czy czynienie uczniami wymaga, by kościoły znały i nauczały doktryny? Czy możemy osiągnąć te bliźniacze cele po prostu okazując miłość Chrystusową i służąc w celu odnowienia naszych społeczności? Wydaje się to nieprawdopodobne.

W Nowym Testamencie widzimy, że teologia jest raczej sprawą zasadniczą dla każdego aspektu życia kościoła. Rozważmy dwie doktryny: zbawienie i uświęcenie.

Zbawienie wymaga doktryny

Ci którzy negują potrzebę doktryny, czasem złośliwie komentują, że ostatniego dnia Bóg na pewno nie zamierza otwierać ludziom głów, żeby upewnić się, że w środku są właściwe doktrynalne formuły. Nie, prawdopodobnie nie. Ale zapyta ich o coś w stylu: „Czy mi ufałeś? Prawdziwemu, rzeczywistemu mnie, a nie wymyślonej wersji mnie?”. Innymi słowy, Bóg jest bardzo zainteresowany tym, czy wierzymy w określone prawdy, ponieważ prawda doktrynalna dotycząca Boga oznacza osobistą prawdę o Nim.

Aby doświadczyć zbawienia w Chrystusie, dana osoba musi uwierzyć i zaufać rzeczywistym prawdom o rzeczywistym Bogu. Jeśli ktoś nie zwrócił się całym sercem do Boga i nie zaufał Mu, nie może być zbawiony (Rz 10:13-17). Doktryna jest niezbędna do zbawienia!

Właśnie dlatego, kiedy apostołowie zaczęli pozyskiwać uczniów, nie wzbraniali się przed głoszeniem treści doktrynalnych. Spójrz na wszystkie doktrynalne tematy, jakie naśladowcy Jezusa wyjaśniali niewierzącym tłumom, a które znajdziemy w Dziejach Apostolskich:

  • Duch Święty (2:14-21),
  • Suwerenna Boża opatrzność (2:23, 17:26),
  • Zmartwychwstanie Chrystusa (2:24-32, 3:15),
  • Ukrzyżowanie Chrystusa (8:32-35, 13:28-29),
  • Sposób, w jaki Stary Testament wskazuje na Jezusa (3:22-24, 7:2-53, 28:23),
  • Rzeczywistość nadchodzącego sądu (10:42, 17:31, 24:25),
  • Wyłączność Chrystusa (4:12, 19:26),
  • Bóg jako Stwórca (14:15-17, 17:24),
  • Samowystarczalność Boga (17:24-25),
  • Królestwo Boże (19:8, 28:23).

Apostołowie rozumieli, że aby niewierzący upamiętali się i przyszli do wiary w Chrystusa, potrzebują zrozumieć pewne konkretne prawdy na temat Boga i zbawienia w Jezusie.

W rzeczywistości, kiedy Jezus pojawia się we śnie zniechęconego i przygnębionego Pawła, mówi mu: Odwagi! – powiedział – trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie (Dz 23:11). Jezus podsumowuje całą ewangelizacyjną służbę Pawła zarówno wśród Żydów, jak i pogan, jako zaświadczanie prawd o Nim samym. Właśnie to robił Paweł – chodził od miasta do miasta, przekazując prawdy o tym, kim był i co zrobił Jezus.

Trudno jest pogodzić ten obraz ewangelizacyjnego zadania kościoła twierdzeniem, że naszym świadectwem powinny być przede wszystkim akty miłości i miłosierdzia wobec potrzebujących. Faktem jest, że nawet gdyby świat obserwował, jak chrześcijanie rozdają zupę lub usuwają graffiti przez tysiąc lat, może nigdy nie dojść do wniosku, że Jezus umarł za ich grzechy i zmartwychwstał. Musimy otworzyć nasze usta i przekazać światu treść ewangelii, inaczej nikt nie będzie zbawiony.

Uświęcenie wymaga doktryny

Niektórzy mogą ulec pokusie, by uwierzyć, że niezbędna jest tylko podstawowa ilość doktryny, aby stać się chrześcijaninem, ale większość tej całej „doktryny” nie jest potrzebna, aby wzrastać w wierze. Zamiast tego, w naszych społecznościach musimy po prostu żyć takim życiem, jakim żył Jezus.

Okazuje się jednak, że autorzy Pisma nie podzielają takiego punktu widzenia. Raz po raz Biblia odnosi dobre czyny, zachowania i postawy ludu Bożego do prawidłowej doktryny.

Spójrzmy na te przykłady:

  • Dziesięć Przykazań. Pradziadek ich wszystkich. Wielka lista mówiąca, jak należy żyć. Co jednak pojawia się tuż przed tymi instrukcjami pobożnego życia? Kawałek teologii. Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli (Wj 20:2, BT). Dlaczego Izraelici nie powinni mieć żadnych innych bogów? Bo Pan uwolnił ich z niewoli.
  • Kochaj swoich wrogów. To dopiero przykazanie, które sprawy, że soki przemieniającej ewangelii wypłyną! Zauważ jednak, że Jezus ugruntowuje tę aktywną miłość w teologii: A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5:44-45, BT). Dlaczego mamy kochać naszych wrogów? Ponieważ Bóg, nasz Ojciec, jest Bogiem kochającym wrogów!
  • Bądź święty. Chrześcijanie powinni być święci. Dlaczego? Apostoł Paweł ponownie kieruje nas do doktryny: [Bądźcie] jak posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał (1P 1:14-15). Nie mamy dostosowywać się do namiętności, które niegdyś nami rządziły, ze względu na Bożą świętość.
  • Listy Pawła. Struktura listów Pawła ugruntowuje przykazania w prawdach. Paweł chce, aby odbiorcy jego listów postrzegali swoje ciała jako żywą ofiarę (Rz 12:1), przyoblekli nową naturę (Ef 4:24) i chodzili z Jezusem (Kol 2:6). Ale przykazania te pojawiają się dopiero po długich rozważaniach na temat doktryny. Paweł udziela tym kościołom nauki w sprawach takich jak: usprawiedliwienie i uwielbienie, typologia i reprezentacja ludzkości (Rz 5:12-17, 8:30), wybranie i predestynacja (Ef 1:4-6), upadła natura człowieka (Ef 2:1-3) i chrystologia (Kol 1:15-20).

Chrześcijańskie posłuszeństwo, zawierające pełne poświęcenia docieranie do potrzebujących, musi być zakotwiczone i umotywowane charakterem i działalnością Boga. Usuń kotwicę i może przez chwilę zostaniesz na tym samym miejscu, ale fale i wiatr szybko przeniosą cię z tego miejsca – tak, że wkrótce twoja pełna poświęcenia aktywność ustanie.

Im więcej wiemy o Bogu, tym bardziej będziemy Mu posłuszni. Ilu ludzi odmówiło modlitwę w kościele lub podczas ewangelizacji, ale nigdy nie ruszyło dalej, ponieważ nie nauczono ich prawd doktrynalnego „mięsa” wiary? Ilu chrześcijan tkwi w samolubstwie, lenistwie i grzechu, ponieważ nie zostali wezwani do rozważenia Bożego charakteru i jak odnosi się on do ich życia?

Ale chwileczkę…

Od czasu do czasu słyszę jedno zastrzeżenie. Ubogie społeczności mają zazwyczaj mniejszy dostęp do wysokiej jakości edukacji, co oznacza, że ludzie w tych społecznościach nie posiadają niezbędnych narzędzi, by uczyć się doktryny. Jeżeli ludzie nie żyją w środowisku, gdzie czytanie i nauka są czymś normalnym lub jeśli powszechny jest analfabetyzm, nie można uczyć ich skomplikowanych pojęć teologicznych. Jeśli spróbujesz, tym samym strzelisz sobie w kolano i stracisz ich zainteresowanie.

Szczerze mówiąc, taka postawa godzi mnie swoim traktowaniem z góry i protekcjonalnością. Biedni ludzie są biedni, ale nie głupi. Są tak samo zdolni zrozumieć charakter i Boże drogi, jak każdy inny. Paweł nie napisał swoich listów do wykładowców seminarium. Jego czytelnicy na ogół nie byli bogaci, uprzywilejowani albo dobrze wykształceni. A Izraelici, którzy opuścili Egipt, nie byli posiadaczami wysokich tytułów teologicznych – a mimo to Bóg nie wahał się, aby przekazać im wszelkie głębokie i skomplikowane prawdy o sobie.

Biedni ludzie potrafią uchwycić głębokie prawdy. Widziałem to w kościele, w którym sam służę w Stanach, i widziałem to samo w Edynburgu, gdzie swoją służbę prowadzi Mez McConnel.[2]

Spójrzmy na brata Gordona. Ma nieco ponad czterdzieści lat. Nigdy nie skończył liceum i zanim się nawrócił, nigdy w całym swoim życiu nie przeczytał ani jednej książki. Wcześniej nie miał żadnych doświadczeń z kościołem czy chrześcijaństwem. Potrafił czytać, ale tylko na poziomie pozwalającym mu przeczytać gazetę. Kiedy Gordon po raz pierwszy przyszedł do kościoła Meza McConnela, powiedział, że nauczanie, które usłyszał, rozbrzmiewało mu w głowie. Pozwolę, aby wyjaśnił to własnymi słowami:

Zanim zostałem zbawiony, nie mogłem zrozumieć, o czym mówi Biblia. Teraz jest tak, jakby wołała moje imię i przyciągała mnie do siebie. Myślę, że to Duch Święty. Łapię się na tym, że zastanawiam się nad głębokimi życiowymi pytaniami, jak nigdy wcześniej. Po prostu chcę cały czas czytać. Nawet kiedy gubiłem się przy tych wielkich teologicznych słowach, byłem zdeterminowany, żeby się ich nauczyć. Chciałem bardziej kochać Boga. Chciałem lepiej Go znać. Pomogło mi to, że wokół mnie byli dobrzy ludzie, którzy wszystko mi tłumaczyli, nie traktując mnie z góry. Jeśli w szkole jakaś rzecz była zbyt trudna, po prosu się poddawałem. Teraz, nawet jeśli uczenie się niektórych z tych rzeczy przyprawia mnie o ból głowy, nauczyłem się wytrwać i mieć cierpliwość do samego siebie.

Zanim Gordon uwierzył w Chrystusa, nie był w stanie utrzymać pełnoetatowej pracy. Był uzależniony od ciężkich narkotyków i prowadził chaotyczne życie. Jak mówi, nie był w stanie spokojnie usiedzieć dłużej niż dwie minuty. Teraz siedzi i bez problemu słucha czterdziestominutowego kazania. Uwielbia studiować Biblię przy każdej okazji.

Nie powinniśmy źle oceniać ludzi tylko dlatego, że nie są oczytani lub wykształceni. Oczywiście będziesz musiał dostosować swoje metody pedagogiczne, jeśli pracujesz z osobami całkowicie niepiśmiennymi lub upośledzonymi. Wszyscy dobrzy nauczyciele dostosowują swoje materiały do poziomu swoich uczniów. W naszej służbie nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji, że jakiś temat doktrynalny był zbyt skomplikowany, aby zaniedbani ludzie byli w stanie go zrozumieć. Jeśli nauczasz doktryny w sposób jasny i wyraźny, polegając na Duchu Świętym, Boży lud będzie chciał się uczyć i wzrastać przez tę doktrynę.

Podsumowanie

Czy zobowiązanie do nauczania doktryny i wiary w nią oraz szerzenie się ewangelii jest utrudnione w miejscach wymagających? Nie powiedziałbym. Nasze posłannictwo, by czynić uczniami i uczyć ich posłuszeństwa wobec Pana Jezusa, nie może być zrealizowane bez takiego zobowiązania. Okazywanie miłości Jezusa wobec ludzi w potrzebie nie wystarczy. Nie wystarczy też ciężko pracować, by zobaczyć odnowione i odbudowane struktury społeczne. Musimy ogłaszać rzeczywiste prawdy ewangelii. W przeciwnym razie, przyniesiemy chwałę jedynie sobie i pozostawimy tych ludzi w ich grzechu i poczuciu winy.

Nota edytora: Ten artykuł jest edytowanym fragmentem z książki Mike’a i Meza Church in Hard Places (Kościół w trudnych miejscach) (2016). Wykorzystane za zgodą Crossway, wydawnictwa Good News Publishers, Wheaton, IL 60187, www.crossway.org. 

***

[1]Jedna z doktryn zajmujących się chronologią Bożych dekretów.

[2]Mez McConnel – założyciel służby 20schemes skupiającej się na zakładaniu kościołów dla najbiedniejszych ludzi w miastach.

Tłumaczenie: Wierni Słowu
Korekta: Ewangelia w Centrum

Więcej artykułów na ten temat: